Tadeusz Sznuk, wieloletni prowadzący popularny teleturniej „Jeden z Dziesięciu”, zapytany o to, dlaczego wśród uczestników jest więcej mężczyzn niż kobiet odpowiedział – „nie wiem, choć się domyślam”. Co miał na myśli w tym krótkim, kontrowersyjnym zdaniu które rozgrzało Internet i wywołało ogromną falę komentarzy? Jeśli tak jak niektórzy uważają zarzucał kobietom mniejszą wiedzę, to mieszkanka Gawłowa (pow. bocheński), Iwona Trzaska skutecznie temu zaprzeczyła. Co najciekawsze: właśnie w teleturnieju „Jeden z Dziesięciu”…
Ciekawostka: w II Liceum Ogólnokształcącym w Bochni, którego jest absolwentką, Iwona… nie zdała próbnej matury z matematyki. Nigdy nie przyniosła do domu świadectwa z paskiem. Nie ukrywa, że daleko jej było do wzorowej, książkowej uczennicy sumiennie przygotowanej do każdego sprawdzianu, szczególnie z przedmiotów ścisłych. „Język Polski” – to był jej konik, ale matematyka, chemia, fizyka… ciężki kawałek chleba! To może łatwiej jej pójdzie w roli nauczycielki? Iwona studiuje na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Wybrała Filologię Polską z Logopedią. Kierunek dla niej wymarzony. Już będąc w gimnazjum wiedziała, że to właśnie z tą dziedziną chce wiązać swoją zawodową przyszłość. Bycie „na świeczniku” jej nie przeszkadza – od kiedy tylko pamięta brała udział w każdym szkolnym występie, gali, teatralnym przedstawieniu. Wszędzie jej było pełno!
Ale jak to się stało, że trafiła przed telewizyjne kamery? Do teleturnieju, w którym – ujmując to w szkolnym slangu – „trzeba być obkutym na blachę” żeby się nie zbłaźnić?
Głód wiedzy
Iwona ma życiową zasadę, parafrazującą słowa Pascala – „Nie można wiedzieć wszystkiego, ale trzeba wiedzieć cokolwiek o wszystkim”. Dodatkowo bardzo szanuje ludzi, którzy mają szeroką wiedzę o świecie i sama chce czuć, że potrafi zająć stanowisko w każdym temacie. Jej pomogło w tym liczne rodzeństwo. Razem z Iwoną było ich w domu aż sześcioro! Każde z nich bardzo ciekawe świata, wydarzeń i ciekawostek, często egzaminowało pozostałych z rozmaitych tematów. Iwona sprawdzała się też oglądając przepytywanych przez Tadeusza Sznuka uczestników „Jeden z Dziesięciu”, odpowiadając sama przed sobą na stawiane im pytania. Nawyk z nastoletnich lat przeniósł się na grunt studiów. Iwona zaskakiwała koleżanki ze studenckiej stancji swoją wiedzą. Te sytuacje tylko ją utwierdzały w przekonaniu, że wie dużo. Na tyle dużo, żeby w końcu odhaczyć ze swojej prywatnej „listy marzeń” udział w „Jeden z Dziesięciu”.
W 2014 roku wysłała elektroniczne zgłoszenie. Po kilku miesiącach otrzymała zaproszenie na casting, do Warszawy. Nie udało się. Pobyt w szpitalu przekreślił możliwość startu w eliminacjach. Udało się rok później. Jesienią 2015 roku pojechała do stolicy w eskorcie młodszego brata Karola. Stanęła w olbrzymiej kolejce wszystkich zaproszonych. Eliminacje odbywają się tylko raz w roku i gromadzą setki osób z całej Polski. Aby przejść casting, należy odpowiedzieć ustnie na szybkie 20 pytań. Trudnych, tematycznie bardzo różnorodnych: od muzyki, historii starożytnej przez geologię, geografię po wydarzenia współczesne. Iwona uzyskała 18 punktów na 20 możliwych. Pułap przejścia do programu stanowiło 15 punktów. Już wtedy wiedziała, że poszło jej bardzo dobrze! Pozostało tylko czekać na telefon od producentów programu.
Przed kamerami
Telefon od producentów programu „Jeden z Dziesięciu” zaskoczył Iwonę gdy przebywała w Austrii. Szybko spakowała się i wróciła do domu, żeby przez te kilka dni które pozostały do nagrania, przygotować się psychicznie na występ przed kamerami. Będąc już w pociągu do Lublina, gdzie nagrywano odcinek z jej udziałem – Iwona spotkała w przedziale starszego, eleganckiego pana – również uczestnika programu. Obłożony wydrukami i książkami, opowiadał jej zbulwersowany, że miał zbyt mało czasu na powtórzenie materiału. W duchu pomyślała, że do takiego teleturnieju idzie się z nabytą już wiedzą, a nie z wyuczonymi informacjami. Wyeliminowała go dużo wcześniej zanim odpadła. A odpadła tuż przed samym finałem do którego przechodzi trójka uczestników. Nie traktuje tego jako porażki, bo i nie powinna. Była najmłodsza w dziesiątce. Sprawdziła się, przeżyła przygodę i jak podkreśla – „Po okresie dwóch lat podczas których nie mogę wziąć ponownego udziału, zgłoszę się ponownie raz jeszcze!”. Zaznacza: nie dla walki o wygraną. Dla samej siebie.
A co Iwona ma do powiedzenia odnośnie słów Tadeusza Sznuka? „Przed zgłoszeniem się do teleturnieju byłam ciekawa czy powodem tak małej ilości uczestniczek jest fakt, że panie nie przechodzą eliminacji. Okazało się, że podczas castingu kobiet było bardzo mało. Po prostu nie zgłaszają się one do tego, zdominowanego przez mężczyzn programu. I to jest powód – nie braki w kobiecej inteligencji.” Przy czym chyba coś drgnęło w tym temacie. W odcinku z udziałem Iwony startowały jeszcze dwie inne panie. A ostatni, najnowszy odcinek wygrała również kobieta.
Inteligencja to nie płeć, chociaż jest rodzaju żeńskiego…