Bez kategorii

Trudne kocie sprawy – rozmowa z Martą Sosin

Marta Sosin to rodowita Bochnianka. Z wykształcenia – filolog z tytułem doktorskim, tłumaczka przysięgła języka niemieckiego. Podróżniczka, fotografka. Pasjonatka rekonstrukcji historycznych. Ogrodniczka z dziada pradziada. Ale nad tymi wszystkimi, imponującymi osiągnięciami góruje jedno, najważniejsze: Marta Sosin to przede wszystkim dobry człowiek. Od lipca ubiegłego roku, bezinteresownie pomaga bezdomnym zwierzakom z terenu Bochni. Prowadzi tymczasowy dom dla bezpańskich kotów, walczy z krzywymi ludzkimi spojrzeniami, znieczulicą wobec potrzeb czworonogów oraz nazwijmy to wprost – brakiem świadomości mieszkańców miasta.

W Twoim rodzinnym domu było miejsce dla zwierząt?

Oczywiście. W naszym domu zawsze obecne były psy, a później również koty. Sama mając już u siebie równo po dwa koty i dwa psy, zdecydowałam się jeszcze na adopcję kolejnych dwóch kotów z krakowskiego przytuliska.

Skąd taka decyzja?

W lipcu 2015 roku przygarnęłam do domu błąkającego się po mojej ulicy psa. Dzięki pomocy Straży Miejskiej z Bochni udało się ustalić jego właściciela i psiak szczęśliwie wrócił do swojego domu. Poczułam chęć niesienia pomocy. Zastanowiło mnie również wtedy, jak wygląda temat bezdomności zwierząt w naszym mieście.

I kolejnym krokiem było…?

Marcel-2319Zapoznanie bocheńskiego środowiska osób opiekujących się dzikimi kotami. Poznanie największych problemów występujących na naszym terenie oraz rozeznanie w możliwościach pomocy. Szybko okazało się, że na dużo nie mogę liczyć. Urząd Miasta ustawowo finansuje jedynie sterylizację bezdomnych kotów. Tylko, żeby do niej doszło – wcześniej trzeba te dzikie koty złapać, wezwać Straż Miejską, która musi zrobić notatkę ze zdarzenia. Następnie skontaktować się z weterynarzem (którego gabinet mieści się poza Bochnią) w celu odebrania kota. A po zabiegu odwieźć zwierzę na miejsce bytowania. Trzeba dodać, że sterylizacja jest niezwykle istotna. Ogranicza niekontrolowany przyrost kociej populacji.

Skupiasz się jedynie na ograniczeniu liczebności bezpańskich kotów?

Nie. To nie wszystko. Te z odłowionych kotów, które nadają się do udomowienia, znajdują schronienie w moim domu, który staje się dla nich Domem Tymczasowym. Oswajam je, a następnie wystawiam ofertę adopcyjną na tematycznej grupie fejsbukowej  której jestem założycielką. W ubiegłym roku udało się znaleźć dom 23 kotom. W tym roku – już 14.  Na grupie szukamy również właścicieli znalezionych na terenie Bochni zwierząt, zamieszczamy ogłoszenia osób, którym zaginął ich pupil oraz wymieniamy się informacjami o miejscach, w których czworonogom może dziać się krzywda. I interweniujemy. Dodatkowo wyłapujemy koty chore i leczymy je.

dianaCzęsto spotykasz się z krytyką swojej działalności na rzecz zwierząt?

Zdecydowanie za często. Ludzie mają jeszcze niską świadomość problemu bezdomności zwierząt. Nie rozumieją, że czworonogi odczuwają tak jak my. Głód, chłód, ból. Często trafiają do mnie młode kociaki, które miały dom, ale szybko znudziły się swoim właścicielom. Mam do czynienia również ze zwierzętami maltretowanymi. Jest też druga strona medalu. Wszystkie sygnały jakie dostaje od ludzi którzy adoptowali ode mnie koty; zdjęcia, smsy, telefony – tylko utwierdzają mnie, że to co robię jest wartościowe i potrzebne.

Aktualnie masz pod swoim dachem…

Dwa psy i dziewięć kotów, w tym pięć tak zwanych „tymczasów” czekających na nowy dom. Rotacja jest bardzo duża. „Granica bólu”, czyli ilość kotów, jaką jestem w stanie „ogarnąć” (karmienie, sprzątanie, oswajanie) to dziesięć zwierzaków. Jednakże w ubiegłym roku zdarzało się, że w domu było kilkanaście kotów. Mój facet; Artur – bardzo mnie wspiera. Ale moja praca, obowiązki i długa lista rzeczy które kręcą mnie w życiu – powodują, że staram się nie przekraczać tej granicy. Nie straciłam kontaktu z rzeczywistością jak niektórzy mogą pomyśleć.


Zeno (1 of 1)Marta Sosin całą swoją działalność finansuje z własnej kieszeni oraz sporadycznej pomocy rzeczowej znajomych. Ponadto wspiera znajome karmicielki bezdomnych kotów dzieląc się karmą, czy pomagając w odławianiu kotów do sterylizacji. Wraz z grupą znajomych założyła Stowarzyszenie „Bochnianie Bezdomniakom” (dokumenty zostały złożone w KRS), aby móc skuteczniej działać na rzecz zwierząt m.in. zbierać środki na specjalistyczne leczenie (na szczęście sterylizacja bezdomnych kotów jest finansowana przez UM), organizować zbiórki karmy (na ten moment nie może tego robić) i przedmiotów potrzebnych bezpańskim zwierzętom oraz by kontaktować się z instytucjami.

Na ogrodzeniu jej domu, wisi zabawna tabliczka „Uwaga Zły Pies… a i kotu bym nie ufał”. Po rozmowie z nią chciałoby się przekreślić całe zdanie i poprawić je na: „Uwaga niektórzy ludzie są źli, ale my zwierzaki wiemy komu ufać”.